Mobilizacja adeptów rozwoju duchowego
1. Wschodni mistrzowie posiadają wielki wgląd w ludzką naturę i psychikę, wgląd w podświadomość, a mechanizmy funkcjonowania i reakcji ludzkiej psychiki są istotnym tematem rozważań. Wiadomo z doświadczeń wieków, że istnieją rozmaite reakcje uwarunkowanej ludzkiej istoty na rozmaite praktyki rozwoju duchowego, na ćwiczenia koncentracji i medytacji. Istnieje starożytna wiedza bardzo szczegółowo omawiająca reakcje i typy reakcji uczniów rozmaitych szczebli wtajemniczenia i przygotowania na ścieżce duchowej do której dostęp dawano bardziej zaawansowanym adeptom oraz aćarjom nauczającym w imieniu mistrza duchowego danej szkoły ducha. W pierwszym przybliżeniu rozważamy trzy typy reakcji ludzkiej natury, typ anielski, uduchowiony, typ człowieka zwyczajnego oraz typ podludzki, rakszasowy, zwierzęcy lub demoniczny. Typ anielski z praktyk rozwoju duchowego, z medytacji i ćwiczeń koncentracji czerpie inspirację, natchnienie, siłę, a nawet cudowną, ponadludzką moc, dostaje skrzydeł i uniesienia. Typ ludzki zwyczajny zwykle powoli wdraża się do praktyk rozwoju duchowego, musi się do praktyki trochę mobilizować i czasem po dłuższych praktykach odczuwa zmęczenie lub znużenie, chociaż są one dla jego życia i funkcjonowania pomocne oraz wspierające. Typ zwierzęcy czy demoniczny, człowiek rakszasowy, kiedy podejmuje praktyki medytacyjne dla rozwoju duchowego często odczuwa coś jakby samounicestwianie, osłabienie, zagrożenie, czasem odczuwa paniczny lęk przez medytacjami i ćwiczeniami koncentracji, czuje się rozkładany, niejako unicestwiany czy wręcz zabijany. Typ podludzki miewa wrażenie, że praktyki rozwoju duchowego zabijają mu indywidualność, są dlań w jakiś sposób szkodliwe, często też gdy zbliża się kolejna sesja praktyki, jakiś trening zaczyna chorować na tyle mocno, że nie może w nich uczestniczyć i można to zdiagnozować jako obronę chorych, wadliwych, demonicznych struktur ego.
2. W starożytności mistrzowie duchowi, wielcy mędrcy i jogini rozpatrywali kategorię chorób zwanych chorobami zwierzęcego egotyzmu będącego obroną ego przeciwko transformacji jaźni, transformacji uwarunkowań w formę bardziej ludzką czy bardziej anielską. Im praktyki duchowe czy medytacje bardziej przemieniają z wyglądu ludzką istotę, lecz we wnętrzu zwierzęcą lub demoniczną, tym bardziej pojawiają się reakcje poczucia zagrożenia, utraty tożsamości, nicości, wrażenia jakiś zagrożeń czyhających rzekomo za medytacją oraz realne zaburzenia chorobowe, które praktycznie uniemożliwiają udział takiej osoby w nadchodzącej sesji praktyki duchowej. Nadchodzi duchowy trening, medytacje z udziałem mistrza duchowego, spotkanie grupy osób praktykujących, czasem jakieś święto duchowe z obfitą ilością praktyk medytacyjnych, mantr, mudr, jantr, ćwiczeń koncentracji umysłu – i zaczynają się ostre stany chorobowe u osoby mrocznej, często na zachodzie uważane za objawy duchowego oczyszczania, za procesy puryfikacyjne poprzez tak zwane wywalenie z wnętrza złoża chorobowego, jednak na wschodzie uważano takie zjawiska za obronę demonicznego ego, za mechanizm obronny zespołu cech prymitywnych i barbarzyńskich w człowieku, które stare szkoły duchowości, ezoteryki czy tantrycznej jogi zwą rakszasową naturą lub demonicznym ego. Jeśli natężenie zaburzeń powtarzających się co pewien czas jest takie, że osoba bez większych problemów może uczestniczyć w treningu duchowego rozwoju, medytacji, w praktykach, mówimy o procesach puryfikacyjnych, o oczyszczaniu. Jeśli natężenie czy rodzaj zaburzeń jest takiego charakteru, że osoba musi dość często rezygnować z sesji medytacji czy mantrowania, rozpatrujemy sprawę reakcji obronnej, reakcji sprzeciwu zwierzęco-demonicznego ego, mówiąc wprost, że demoniczna jaźń opiera się pracy duchowej mającej na celu transformację w istotę bardziej duchowego, wzniosłego rodzaju. Nie zajmowano się analizowaniem pojedynczego epizodu, który może być spiętrzeniem nagromadzonego złoża karmicznego, a jedynie przypadki powtarzających się wydarzeń lub incydenty rzadkie, ale bardzo symboliczne w swej wymowie ze względu na wagę wydarzenia w którym osoba nie wzięła udziału, jak przez lata oczekiwana inicjacja czy spotkanie z guru własnego mistrza, który przybywa bardzo rzadko i trudno o taką okazję dla intensywnego praktykowania na wysokim poziomie transformacyjnym.
3. Rakszasowy, demoniczny, zwierzęco-demoniczny, barbarzyński składnik jaźni – to jak najbardziej mroczna część ludzkiej istoty, mroczne, ciemne dziedzictwo uprzednich inkarnacji, suma dawnych błędów i złych, szkodliwych tendencji. Można zatem powiedzieć, że mroczna jaźń istoty ludzkiej o demonicznej przeszłości stawia opór przeciwko rozwojowi duchowemu, nie pozwala przeistoczyć się w postać jaśniejszą, bardziej ludzką, człowieczą czy bardziej anielska, duchową i boską. Mamy zatem pewne wyraziste i często spotykane objawy u osób demonicznych, które są ich sprzeciwem przeciwko wszelkim praktykom rozwoju duchowego, które powodują rozjaśnienie, rozświetlenie, przesunięcie ze sfery mrocznej konstytucji ku sferze jasnej konstytucji. Ów sprzeciw i opór przeciwko wszystkiemu co prowadzi ku światłu, rozwojowi duchowemu, przebudzeniu i oświeceniu dotyczy także istotnych pojęć i tak zwanych filarów ścieżki duchowego wzrostu. Może być to agresywna awersja do wszelkich medytacji, awersja do zmieniania wnętrza, niechęć do udziału w zajęciach tych grup, które rzeczywiście oferują narzędzia duchowego wzrostu i podróży ku przebudzeniu prawdziwej, świetlistej natury, agresywna niechęć do mistrzów ścieżki duchowej, do guru, którzy są po stronie światłości i całym sobą reprezentują stan duchowego oświecenia. Taka osoba może nie być w stanie nawet czytać książki o metodach duchowego rozwoju, nawet tych najprostszych i możliwych samodzielnie do zastosowania, bo samo sięgnięcie po taką lekturę powoduje atak paniki, poczucie zagrożenia, a czasem także stan chorobowy z koniecznością poważnego medycznego leczenia. Schemat typowy, to wyjazd na sesję praktyk i rozkład osoby z powodu spiętrzenia dolegliwości, ostrych, nagłych stanów chorobowych, które zwykle szybko znikają, gdy zagrażający demonicznym strukturom wyjazd czyli udział w praktykach zostanie całkowicie zneutralizowany. Osoby takie często także przypisują konkretnym metodom praktyki czy pojedynczym ćwiczeniom medytacyjnym rolę sprawczą jako powód rozchorowania czy nawet jakiegoś złego splotu życiowych okoliczności. Można powiedzieć, że w ten sposób demoniczne inkarnacje w ludzkich ciałach stanowczo zwalczają wszelki rozwój duchowy i ścieżkę duchowego przebudzenia, transformacji duchowej, przemienienia i oświecenia. Wyrazisty opór demonicznego wnętrza często ulega projekcji na otoczenie oraz przedmioty, w ten sposób, że akurat z okazji wyjścia czy wyjazdu na trening duchowego rozwoju czy spotkanie z oświeconym mistrzem duchowym matce mogą zachorować dzieci tak, że musi się nimi opiekować, psują się środki lokomocji którymi osoba ma zamiar udać się na trening duchowego rozwoju, ostro buntują się osoby bliskie poprzez które demon sprzeciwu i zakazu praktykowania działa niejako ze zwielokrotnioną siłą.
4. Pewne silniej demoniczne jednostki zajmują się nawet kompleksowym zwalczaniem wszystkich nauczycieli prawdziwej duchowości, mistyki i ezoteryki, którzy nauczając w prawidłowy sposób wymagają jednocześnie solidnej praktyki poświadczonej owocami w postaci przemiany wnętrza, a co za tym idzie udziału w transformujących i wyzwalających medytacjach. Straszą na rozmaitych platformach wymiany ludzkiej myśli owymi mistrzami czy guru, straszą tymi skutecznymi w rozwoju duchowym praktykami transformacyjnymi, przestrzegają przed braniem w nich udziału. Tak prowadzą najbardziej szkaradną i szkodliwą działalność wzmocnioną często tak zwanym osobistym świadectwem w postaci opisu jak dana praktyka czy osoba temu osobnikowi zaszkodziła lecz to ów demoniczny, o mrocznej naturze, siewca rzekomych zagrożeń duchowych jest tym złem mającym cechy wilka w owczej skórze. Z grubsza, gdy ktoś twierdzi, że medytacja z aniołami czy boskim światłem mu zaszkodziła, albo twierdzi, że naturalne głębokie oddychanie mu zaszkodziło, to jasnym jest, że mamy do czynienia z cynicznym rakszasem, demonicznym wcieleniem istoty mrocznej w ludzkie ciało. Rozwój duchowy ani medytacje nie są zagrożeniem duchowym, tylko ci, co szkodliwość praktykom duchowej transformacji przypisują prawdziwym złem na tej planecie, złem z piekła rodem, złem w postaci wcielonych demonów, których zewnętrzna przynależność do jakiejś religii czy filozofii nie ma najmniejszego znaczenia. Demony nie chcą tego, co oczyszcza człowieka z mroku i prowadzi ku światłu, dlatego a całą zajadłością zwalczają wszystko to, co ma moc oczyszczającą i od zniewolenia ciemnością sfery zła wyzwala. W indywidualnych wypadkach taka demoniczna osoba narzeka jak bardzo źle się czuje po medytacji z relaksacyjnym głębokim oddychaniem, powtarzaniem jakiejś prostej mantry czy modlitwy skierowanej na oświecenie, czy też po medytacji ze światłem i rozświetlaniem swojego mrocznego wnętrza, a także na samą myśl o udziale w kolejnej medytacyjnej sesji staje się chora i fizycznie rozłożona tak, że nie może w niczym prowadzącym po ścieżce światłości ku anielskiej transformacji uczestniczyć. Mędrcy starożytni opisali zwykle szczegółowo od pięciu do siedmiu takich faz zacięcia się ego przy próbie podjęcia ścieżki duchowego rozwoju z przejściem od fazy podludzkiej, zwierzęco-demonicznej, aż do fazy w pełni duchowego człowieka będącego istotą anielską, boską w ludzkiej formie.
5. Ludzie najczęściej myślą, że zły człowiek to taki, co gwałci, zabija, kradnie, przeklina, krew wypija, jednak wielkie zło jest często o wiele bardziej subtelne i swoją szkodliwą działalność próbuje prowadzić na duchowych wyżynach, tam gdzie może się udać ogłupić ludzi poszukujących ścieżki rozwoju duchowego, mistrza czyli guru, duchowej wspólnoty, praktyk oczyszczających i transformujących w celu przemienia istoty ludzkiej w anielską w celu uwolnienia od pierwiastków mroku i skierowaniu ku duchowej iluminacji. Kapłan który udaje przed swoją kongregacją wiernych celibat i rozmodlenie, a prowadzący skryte życie pijaka, narkomana, dziwkarza, rozpustnika i zboczonego dewianta jest o wiele większym złem niźli jakiś złodziej czy morderca, gdyż jest rodzajem duchowego oszusta poprzez którego wszyscy jego parafianie czy diecezjanie wpadają w pułapkę czczenia obłudnika, oszusta i hipokryty jako osoby cnotliwej, moralnej i świętej. Powoduje to pomieszanie umysłów ludzi i branie tego co zwodnicze oraz oszukańcze za prawdziwą cnotę oraz świętość. To iluzja z gatunku pomylenia prawdziwej miłości z oszustem matrymonialnym. Tego rodzaju zepsucie kleru jakiejkolwiek religii powoduje, że w kolejnych wcieleniach dusze wiernych takim oszustom biorą demonicznie zwyrodniałe bydlęta za prawdziwych świętych, a tych, co są rzeczywiście duchowi odrzucają i potępiają. Tacy wierni, najdalej w kolejnym wcieleniu lgną do tych, którzy są oszustami i do tych, co ich oszukują lgną także do wszelkiej niemoralności biorąc zło za coś dobrego i świętego. Psuje to relacje duszy z Bogiem, powoduje wykolejenie i deprawację tysięcy, a czasem milionów dusz, a im taka zła i zepsuta osoba wyższą funkcję pełni, tym bardziej jest szkodliwa. Takoż trzeba nauczyć się dokładniej rozpoznawać zło na wyżynach duchowych i oczyszczać struktury religii oraz szkół rozwoju duchowego ze wszelkiej maści oszustów mających demoniczne cele w swoim zwodzeniu i oszukiwaniu wiernych czy praktykujących poprzez skrycie kultywowane niemoralności i bezeceństwa.
6. Adept duchowej drogi poznawany jest poprzez wewnętrzną siłę zgody i harmonii z duchowym treningiem, medytacją oraz mistrzem ścieżki, tak, że nawet jak są jakieś obiektywne przeszkody, to przed adeptem zdają się wyraziście zanikać i rozpraszać. Oznacza to, że gdy nawet adept jest przewlekle chorym to na czas treningu duchowego czy medytacji, dolegliwości zanikają na tyle, że bez problemów może wziąć udział w medytacyjnym programie czy treningu pod kierunkiem mistrza duchowego. Podobnie reagują rzeczy, że te zepsute, a potrzebne, na czas ów akurat stają się sprawne i pomagają w osiągnięciu zamierzonego duchowego celu. Kiedy siła osoby podejmującej ścieżkę duchową, trening medytacji, praktyki rozwoju wewnętrznego silnie rozprasza przeszkody i opory ciemnych sfer demonicznych jaźni, wtedy uważa się, że osoba staje się adeptem drogi duchowego rozwoju, uczniem duchowej szkoły i ścieżki wzrostu. Uczeń jest zwany Jaźnią bez przeszkód kiedy skutecznie rozprasza przeszkody jakie pojawiają się przed podejmowaniem intensywniejszych rodzajów praktyki duchowej, silniejszych i mocniej transformujących medytacji czy innych istotnych ćwiczeń sprzyjających przebudzeniu duszy i oświeceniu. Podsumowując można powiedzieć, że jeśli podejmujesz decyzję o przybyciu na praktykę duchowego rozwoju i zaraz ty albo twoja rodzina tak się rozchoruje, że nie możesz dotrzeć na praktyki transformacyjne, oznacza to, że do adepta duchowej drogi bardzo ci jeszcze daleko…
(Udana)
Mistrz Himalaya Swami
Linki zewnętrzne
PMH - Przekazy Mistrza Himalaja znajdują się na portalu Lajów