O Błędach w Praktyce
(Hridaya nr 48)
Odpowiedzmy sobie dzisiaj na pytanie, jakie są najczęstsze błędy w praktykowaniu duchowego rozwoju. Jest to często podnoszona kwestia przez wszystkich poszukujących ścieżki duchowej. Wiele osób zastanawia się czy praktykuje właściwie, czy ich wysiłek nie zostanie przypadkiem zmarnowany. Zadziwiające jak wiele osób uwielbia popadać w błędne i ślepe uliczki, chociaż zdawałoby się, że sama ich wiara powinna ich uchronić, a rozwinięta nawet dobrze intuicja, pokierować właściwie.
Pierwszym błędem jest utrzymywanie jakoby jakieś kursy ćwiczeń czy relaksacji były drogą duchowego rozwoju. Mogą być czasem dobrym przygotowaniem do ścieżki duchowego rozwoju, jednakże muszą spełniać swoje właściwe zadanie którym jest przygotowanie do podjęcia inicjacyjnej ścieżki wtajemniczeń. Prawdziwa ścieżka duchowego rozwoju jest zawsze ścieżką inicjacji. Rozwój duchowy to nie tylko praca nad sobą, samodoskonalenie czy duchowe studia ezoteryczne. Właściwy rozwój duchowy to podjęcie dyscypliny ścieżki inicjacji. Tam, gdzie nie ma inicjacyjnego przekazu, tam nie ma ścieżki duchowego rozwoju. Bezinicjacyjne kursy stanowią jednak pewnego rodzaju ścieżkę próbną, gdzie nasze ego z bezpiecznego dla siebie dystansu próbuje skosztować nektaru duchowej łaski i błogosławieństw udzielanych w duchowej drodze.
Podejmowanie drogi duchowej za namową żarliwych przyjaciół lub dla jakiejś doczesnej motywacji nie jest najlepszym motywem. Potrzebna jest własna aspiracja, dążenie które budzi się w nas i wypływa z naszego serca spontanicznie. Zaspokojenie doczesnych potrzeb jako motyw praktyki nigdy nie pozwoli wznieść się ponad pierwszą z dziewięciu stacji niebiańskiej ścieżki. Jej owocem zawsze będzie Anawa (Nafs), stadium duchowego egotyzmu, tak zwana ego-"boskość". Impuls z głębi duszy i szczere oddanie wznoszą do drugiej stacji, do Serca. Uświadom sobie prawdziwe motywy twej pracy duchowej, oczyść i wyjaśnij sobie intencje i pragnienia które realizujesz. Zanim rozpoczniemy autentyczną podróż duchową winniśmy jasno przeegzaminować naszą świadomość aby sobie samemu/samej szczerze wyjaśnić czy i aby czy na pewno tego podróżowania pragniemy i czy zechcemy wytrwać w naszej drodze aż przyniesie owoce wyzwolenia.
Drugim częstym błędem jest niewłaściwe podejście do idei Guru i Duchowego Przewodnictwa. Wiele osób przyjmuje nawet czasem jakieś inicjacje z rąk mniej lub bardziej świątobliwych istot, jednakże zbyt często zapominają kontynuować to, co otrzymali w depozycie inicjacyjnego zaufania. Praktyki duchowe i inicjacyjna więź dane są na całe życie. Tylko ten kto wytrwa do końca swego życia w duchowej drodze, tylko ten ma szanse osiągnąć wieniec zwycięstwa i rozkosz całkowitego wyzwolenia duszy z okowów karmicznego więzienia siewu przyczyn i żniwa skutków. Guru jest tym który wskazuje drogę z ciemności do światła, z gęstych planów materialnych egzystencji ku wzniosłym i subtelnym planom niebiańskich sfer.
Osoba czy osobowość będąca w roli Guru jest mniej ważna niż sama idea czy duch który stoi za każdym mniejszym czy większym Guru. W istocie, ostatecznym Guru jest sam Bóg, a człowiek realizujący czy reprezentujący sobą Łaskę czy Charyzmę Duchowego Przewodnictwa jest Apostołem Boga, jak mawiają współcześni mistycy: ambasadorem Bożym i ogniskiem światła. Zbytnie przywiązanie się do osobowości Guru, do Jego formy rodzi tendencje do fanatyzmu. Uczeń duchowej drogi musi nauczyć się wielkiej akceptacji dla widzialnej postaci Guru, który porusza się tak jak inni ludzie po scenie zwykłych zdarzeń życia. Musi także nauczyć się pozostawać w nieustannym związku z Duchową Istotą Guru ukrytą poza sceną życia, z Istotą która jest ideałem czy zasadą, jak mówimy Guru Tattwą. Naprawdę przybliżamy się bowiem do zasady która kieruje, ożywia i prowadzi poszukujące dusze ku błogości wyzwolenia (zbawienia). Pochopne porzucanie kogoś kogo raz przyjęło się jako swego Guru, jako Duchowego Przewodnika wyzwala energię która oddala nas od Boga i od niebios. Ponowne przybliżenie do boskiego przewodnictwa staje się w końcu coraz trudniejsze. Kiedy jesteśmy przeciw zasadzie Guru, ona nas odsuwa od siebie coraz dalej. Można nawet zatracić własną duszę, jeśli zarzekamy się i wypieramy z serca Guru. Wszystkich naszych dotychczasowych nauczycieli jednoczymy w sercu jako jednego Guru. W ten sposób jedynie gromadzimy duchowy potencjał autentycznego przebudzenia Wewnętrznego Przewodnictwa Duchowego w naszym duchowym sercu. Fizycznie żyjąca osoba Guru jest pierwszą bramą w podróży na niebiosa. Każdy Guru jest refleksem najwyższego Guru którym jest sam Bóg i każdy może powiedzieć: Ja jestem Bramą do życia wiecznego, bramą dla owiec. Guru jest Bramą przez którą sie wchodzi do Królestwa Niebios.
Trzecim częstym błędem jest niewłaściwa fizyczna postawa ciała podczas modlitw i kontemplacji, także podczas śpiewów i podczas słuchania nauk. Ciało musi być zawsze wyprostowane i spionizowane. Musimy zapomnieć o oparciach i ścianach w czasie wszystkich praktyk. Tułów swobodnie opiera się o miskę biodrową. Niezależne ułożenie pleców bez żadnego oparcia jest kwetią zasadniczej wagi. Wiele osób robi praktyki opierając się o ścianę czy poręcz fotela. Prowadzi to do deluzyjnej i bierno-zależnej patologii psychicznej. Postawa musi rozwijać niezależność i siłę ciała i ducha. Prosta postawa w siedzeniu ukazuje wytrwałość w dążeniu do celu. W czasie sesji praktyk nie należy też nic spożywać, ani jeść ani pić. Angażowanie przewodu pokarmowego i żołądka, rozbudzanie ognia trawiennego w czasie zarezerwowanym na słuchanie instrukcji nauk i praktyki duchowe powoduje wzrost egoizmu i tłumienie sił duchowych, które medytacje i modlitwy mają rozbudzić. W końcu popada się w zmysłową niewolę egoizmu. Niewłaściwą postawą jest też siedzenie bokiem lub tyłem do Nauczyciela czy Mistrza Duchowego, gdyż rozwija to i pobudza tendecje sprzeciwu lub adwersji, siły opozycji i kwadratury. Zawsze siedzi się prosto kierując tułów, twarz i serce ku duchowym nauczycielom. Także siedzenie z wyprostowanymi nogami, skierowanymi do środka kręgu lub ku duchowemu nauczycielowi jest błędem postawy praktyki. Postawa taka rozwija demoniczne skłonności, które wcześniej czy później w postaci chwastu lucyferycznej pychy uderzą w aspiranta duchowej drogi.
Czwarta sprawa to nieregularność i niestałość w wykonywaniu ćwiczeń duchowych. Wiele osób praktykuje w sposób bardzo nieregularny, okazjonalnie coś tam sobie poćwiczywszy. Taki poziom zaangażowania może nie przynieść żadnych głębszych owoców. Inni lubią zaczynać rozmaite programy duchowej przemiany po to jedynie aby zaraz porzucić je i zająć się jakimś następnym kursem. Niestałość prowadzi najczęściej do rozgrzebania wnętrza i często do rozmaitych zakłóceń psychiki. Praktyki dawane są na wiele lat i tak też należy się ich trzymać, jakby steru w długiej życiowej podróży duchowej, nawet do kresu życia (wcielenia).
Porzucanie praktyki duchowej której poświęcaliśmy się dotychczas miewa zwykle miejsce w momencie, kiedy jej wypełniona już ilość mogłaby wyzwolić głębszą przemianę duchową i zwycięstwo nad siłami egotyzmu które trzymają nas w niewoli karmicznej. Ciągła codzienna czy w inny sposób w miarę regularna praktyka duchowa (laja sadhana) jest gromadzeniem potencjału, zbierając nektar ducha kropla po kropli albo jak podlewanie rośliny którą jest wzrastająca dusza. Kiedy zbierzemy zbyt mało nektaru, jego moc nie osiągnie masy (ilości) krytycznej niezbędnej dla wewnętrznej duchowej przemiany zwanej wewnetrzną inicjacją czy też wtajemniczeniem planetarnym. Zostaniemy jak dom którego budowa nie została zakończona. Często świadomość, umysł utknie w jakimś surrealnym punkcie mistycznej podróży czyniąc z nas rozbitka. Kiedy roślinę wzrastającej duszy przestaniemy nagle podlewać, roślina usycha i przeżywamy śmierć duchową, jakby samozatracenie. W tym stanie nabiera się zwykle zwodniczego przekonania o szkodliwości duchowej praktyki. Tymczasem szkodliwe jest jedynie jej gwałtowne porzucenie, szczególnie gdy była bardzo intensywna i dotychczas poświęcaliśmy jej wiele czasu.
Generalnie, nie należy porzucać ani przerywać dotychczasowych praktyk bez zgody nauczyciela który je przekazał. Nagłe porzucenie praktyk w które byliśmy bardzo zaangażowani lub którym poświęcaliśmy znaczną ilość czasu zwykle wyzwala kryzys duchowo - emocjonalny. Osobowość staje się jałowa, a chwasty wszelkich nieczystości gwałtownie wyrastają. Możemy stać się dżunglą ciemności. Osoby które gwałtownie porzuciły duchową praktykę zwykle długi czas nie mogą dojść ze sobą do porządku. Im intensywniej praktykowaliśmy, tym jest to ważniejsze. Zobacz sobie jaką wilczą przysługę wyrządzają duszy wszyscy ci, którzy gotowi są odwieść cię od duchowej pracy samodoskonalenia, wszyscy, którzy powodują że popadasz w wątpliwości i porzucasz ścieżkę, wspólnotę, Guru, a co najgorsze przerywasz nagle duchowe ćwiczenia, które nie są porównywalne ze zwykłą gimnastyką. Dlatego na wschodzie radzi się adeptom Drogi Bożej, każdego kto osłabia wiarę w praktykę, ścieżkę czy Nauczyciela traktować jak diabła i odrzucać daleko precz od siebie, a każdą zmianę w stylu czy metodzie pracy duchowej konsultować ze swoim Nauczycielem czy Mistrzem Duchowym. Realna praktyka duchowa musi odbywać się na zasadzie nieustającego wysiłku. Zapłata za niestałość bywa bowiem bolesna dla serca i duszy. Zwycięzca nie dozna szkody od drugiej śmierci, jeśli będzie stałym, wytrwałym i wiernym w dążeniu.
Piąta kwestia dotyczy postawy nieakceptacji metod ścieżki i Nauczyciela (Guru) który nas prowadzi. Akceptacja i poleganie na ścieżce i Nauczycielu ma zasadnicze znaczenie dla naszego powodzenia. Zbyt wiele osób usiłuje praktykować bez wykazania się szczerością akceptacji i oddania sprawie duchowego postępu. Po części, przyczyną tego jest hecpropaganda niektórych nieodpowiedzialnych sekt chrystologicznych i podobnych, które wkodowują lęk przed wszystkim co wschodnie, ezoteryczne i okultne (tajemne). Utrzymywanie w sobie takiego lęku czy obawy, nawet nieświadomie, może spowodować wybuch fobii lękowej. Praktykowanie na duchowej drodze wymaga zaufania i szczerości intencji. Ryzykownym jest próbować mistycznej podróży do Boga, z umysłem i sercem pełnym paranoidalnych wątpliwości wzbudzanych przez ideologicznych manipulatorów "pseudochrześcijaństwa" czy podobnych sekt. Wątpliwości i obawy trzeba zniszczyć w pierwszej kolejności, aby sobie po prostu nie zaszkodzić. Ludzie, którzy podjęli duchową drogę, a potem odwracają się od niej z wielką awersją i tak zwanym negatywnym "świadectwem wiary" są tymi o których napisano: "świnia powraca do kałuży błota". Najczęściej postępują tak osoby opętane przez demony lub chore psychicznie, ale także zwiedzione przez pseudoreligijnych agitatorów i maniaków jakiejś jedynie słusznej drogi. Wszelkie impulsy zasiewające zwątpienie i awersję (niechęć) do wspólnoty, praktyki i Nauczyciela są demonicznym zwiedzeniem i stosownie do tego rozeznania należy je zawsze traktować.
Szóstym błędem jest intencja z powodu której duchowe praktyki robi się komuś na złość, by wzbudzić czyjąś niechęć lub kogoś odsunąć od siebie "bo robię praktykę". Nigdy nie praktykuj na złość rodzinie ani na zasadzie przekory. Praktyka z postawą niechęci do życia, na złość złemu światu itp., też może skończyć się czymś z pogranicza paranoi lub nawet gorzej. Najpierw usuń złość z twego serca, rozpręż się, potem przystąp do twoich modlitw, mantramów czy wizualizacji. Głęboki oddech rozprasza napięte emocje. Traktowanie osób niepraktykujących lub nienależących do naszej akurat wspólnoty jako gorszych albo potencjalnie złych i rozbudzanie do nich awersji, także jest niezdrowe dla życia duchowego i należy do kategorii błędu złości. Pycha która się może urodzić z poczucia wyższości nad niepraktykującymi czy niewtajemniczonymi należy do kategorii błędów lucyferycznych, które wiodą w efekcie końcowym jedynie do ostrego upadku duszy w ciemność piekielnych sfer egzystencji, na wzór Lucyphera, który był zaszedł wysoko, ale zwiodło go własne poczucie wyższości nad rodzajem ludzkim któremu miał służyć i pomagać. Błąd ten lubi pojawiać się dosłownie u świtu oświecenia. Światłość Jutrzenki jaśniejąca w przedświcie musi ustąpić większemu blaskowi Słońca. Poczucie własnego blasku i własnej chwały boskości musi ustąpić większemu blaskowi Chwały i Światłości Boga. Inaczej spadniemy w wielki ciemny dół pozostając w nim przez eony, aż do pralaji końca dnia pana Brahmy. Lucyphera zwiodła nieustępliwa pycha, poczucie niebiańskiej wyższości nad rodzajem ludzkim, którego, im wyżej na niebiosa wstąpimy, tym bardziej musimy unikać. Lucypher do dzisiaj tkwi w złości zrodzonej z poczucia wyższości i nieustaje w zasiewaniu w nas rozmaitych awersji, niechęci i wyniosłości. Nigdy nie praktykuj komuś na złość ani z pychą typu: "ja ci jeszcze pokażę".
Zaniedbywanie życiowych obowiązków i ról też nie jest właściwe, jeśli powodem jest duchowa praktyka. Nie oddziela się praktyki od życia. Praktykuje się tyle, żeby to pomagało w życiu. Tylko mnisi wyrzeczeńcy (samnjasini) porzucają czasem świeckie role i obowiązki. Prawdą jest, że praktyki zmieniają nasze życie i nasze w nim role, ale nie porzuca się aktywności życiowych jedynie po to aby praktykować. Okresowe odosobnienia dla praktykowania służą zaspokojeniu potrzeby pogłębiebia kontaktu z Boskością. Praktyka jest środkiem do celu, a nie samym celem, i o ty zawsze należy pamiętać.
Nie praktykuje się mantramów czy recytacji w stanie złości, niechęci, zazdrości, agresji czy urazy. Podobnie jest z każdym rodzajem modlitwy. Taką głupotę można przypłacić pomieszaniem zmysłów. Najpierw trzeba się wyciszyć, a dopiero potem możemy pracować nad dźwiękami świętych fraz. Podobnie, gdy przystępujemy do praktyk duchowego oddania, jak Saćinda etc.
Jeśli jedynym motywem do praktyki jest chęć ucieczki od spraw życia czy rodziny, to nie jest to wystarczająca ani właściwa aspiracja aby rozpocząć podróż duchową ścieżką. Wyrzeczenie nie może opierać się na motywach niechęci czy złości do wyrzekanego. Wyrzeczenie jest raczej poleganiem na Bogu.
Błędem poważnym, siódmym, jest oddzielanie się od wspólnoty praktykujących, niechęć do tak zwanej przynależności czy członkostwa. Pozbawiamy się w ten sposób wsparcia potrzebnego w wielu momentach ścieżki. Ciemne siły łatwiej mogą zniszczyć duszę pozostającą w oddzieleniu. Wiele osób popada w ciemne i demoniczne uwarunkowania lub zaczyna głosić demoniczną naukę z powodu braku więzi ze wspólnotą dusz poszukujących prawdy. Laja w jednym ze swoich znaczeń oznacza też stowarzyszanie, połączenie wielu w jedno. Jest to wielka próba dla człowieka, gdyż wszystkie anioły (dewaty) chociaż zachowują swoją indywidualność, to jednak też jednoczą się ze sobą i przenikają się wzajemnie, jakby jeden duży organizm. Sangha, wspólnota praktykujących, duchowa rodzina mistyków, jest wielkim etapem w duchowej podróży. Etap ten nigdy się nie kończy. Ostateczne zjednoczenie w Bogu, w którym wszyscy żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, posiada wymiar Powszechnego Braterstwa. Niechęć do przynależności i stowarzyszania pokazuje raczej niechęć egoizmu do istotnej duchowej pracy. Osioł ego (Anawa, Nafsu) staje dęba. Odrzucamy towarzystwo praktykujących, oddzielamy się, nie chcemy się związać z organizmem, który dąży do Boga. Efekt tej ślepej uliczki łatwo przewidzieć. Zabawnym jest jak Maaja(k) - Zwodziciel, tak zwodzi duszyczkę aby w szalonym pędzie ku wyzwoleniu, ku wolności ducha, uwolniła się także od tego co najskuteczniej chroni ją w podróży i od tego, co jest środkiem niezbędnym i gwarantem osiągnięcia celu. Kusiciel Maara rozbraja samotnego rycerza zabierając mu tarczę ochronną, by potem go zabić duchowo i zatracić w ciemności oddzielenia.
Ósmy błąd w praktykowaniu to skierowanie pragnień intymno-erotycznych do Guru czy Nauczyciela, co także kończy się ruiną duchowego życia. Emocje i pożądania sfery kamy (erotycznej) nigdy nie wolno kierować do istoty przejawiającej zdolności Guru, którego obrało się jako duchowego Nauczyciela czy Przewodnika. Zakochanie w duchowym mistrzu czy Guru może doprowadzić do zniszczenia psychiki, do obłędu. Często skutkiem końcowym jest nienawiść do duchowości charakterystyczna dla piekielnych opętań przez Piśaća (Istoty Piekielne). Na Wschodzie osoby w stanie zakochania we własnym Guru i wynikłe stąd pragnienia natury erotycznej traktuje się bardzo surowo, jako objaw złudnego zwiedzenia deluzyjnej, chorej psychiki o niewłaście ukierunkowanych aspiracjach, które wybijają z rytmu duchowego dążenia i praktyki.
Dziewiąta kwestia to niewłaściwie rozumiana idea duchowego kierownictwa czy przewodnictwa, niewłaściwe wręcz podejście do Guru. Kiedy jesteśmy na etapie poszukiwania własnej drogi duchowego rozwoju, nie potrzebujemy obierać sobie żadnego Guru. Możemy skosztować trochę z każdej spotkanej metody duchowych praktyk i spróbować poczuć się w harmonii z każdą duchową wspólnotą. Jednakże wybór ścieżki, stylu praktyki i nauczania Guru wymaga zawsze związania się z organizmem czy rodziną mistyków, uczniów tej formy Drogi jaką obraliśmy. Porzucenie Guru zawsze oznacza upadek duszy w ciemność, nawet jak wydaje się jasną. Duchowe kierownictwo składa się z trzech etapów: pierwszym jest zawsze żyjący na ziemi mistrz czy nauczyciel, drugim jest niebiański nauczyciel lub dawno żyjący wielki prorok, zaś trzecim jest etap w którym sam Bóg, Duch Wieczysty jest naszym Guru. Wierność mniejszemu jest zawsze testem przed dostąpieniem kontaktu z większym! Jakże mogą zostać ci powierzone większe sprawy, jeśli w mniejszych nie zachowujesz wierności? Kiedy porzucamy dotychczasowego ziemskiego Guru by obrać sobie nowego, wtedy Bóg zaczyna czas próby mierzyć od początku. Przegraliśmy zawody, następna próba zawsze będzie dłuższa. Uczniowie Wschodu bardzo tego przestrzegają aby nie szukać sobie nowego Nauczyciela (Guru) jeśli nie ma się przyzwolenia poprzedniego na taki transfer. Tylko zwycięzca, wierny i rozumny spożyje owoce z drzewa życia wiecznego które jest w Raju Boga. Nie jest aż tak ważne, czy nasz ziemski Guru jest najwyższym z żyjących na świecie (wszak mamy cztery, a nawet pięć stopni realizacji Stanu Guru, Gurutwy, która zawsze wskazuje właściwy kierunek), daleko istotniejszym jest czy dochowamy mu wierności i wytrwamy czas próby odmierzany przez ostatecznego Guru, którym niezmiennie jest Bóg. Zwycięzca tylko przyoblecze szatę białą.
Zdarzają się maniacy, którzy od wszelkiego ziemskiego duchowego przewodnictwa trzymają się z daleka, głosząc przy okazji konieczność tworzenia własnej ścieżki, trzymania sie z dala od wszelkiego duchowego autorytetu i jakiejkolwiek ziemskiej pomocy ze strony istot ludzkich doświadczonych w mistycznej podróży na tyle iż osiągnęły boskość i stan Gurutwa, bycia przewodnikiem duchowym pokazującym właściwą Drogę do Boga. Demon Iluzji zwany na wschodzie Maaja(k), celuje w doprowadzeniu dusz rozwijających się ku boskości, właśnie w tę ślepą uliczkę. Pan Śiwa takie osoby nazywał właśnie duchowymi maniakami. Komu Guru nie jest potrzebny, ten nie rozpoczął jeszcze duchowej podróży ani nie podjął duchowej ścieżki. Wzrost w kierunku duchowego rozwoju, wzrost ku Bogu Stwórcy, ku Brahmanowi, zawsze jest przebudzeniem ku świadomości Guru, Duchowego Przewodnika, Znawcy Ścieżki. Kolejne etapy w rozwoju związku z Duchowym Kierownictwem Boga nad duszą poszukującą swego Stwórcy, otwierają się zawsze na fundamencie zrealizowania poprzednich, nigdy na bazie porzucenia etapu poprzedniego.
Dzięki wierności aż do śmierci osiągamy koronę życia wiecznego, a sama śmierć nie wyrządzi już szkody ludzkiej duszy, gdyż nie będzie możliwości ponownego zagubienia się w materialnych światach. Ci którzy z wielką awersją i niechęcią porzucili kogoś kogo obrali za swojego Guru, kogo zwali Duchowym Mistrzem bądź Nauczycielem Duchowym, których uszy nie mogą już znieść nauk dotychczasowego Guru, więc odrzucają go precz ze swego serca i unikają podążania wskazaną przezeń ścieżką, mogą liczyć w chwili śmierci doznania wielkich szkód na swej duszy. Chociaż za życia nic na to nie musi wskazywać, ich dusza zostanie wystawiona i narażona na wielkie szkody. Straci okazję do ponownego spotkania duchowych przewodników na bardzo długi okres czasu. Czas śmierci będzie czasem wyrzucenia w ciemność, tak jakbyśmy nie mieli żadnej zasługi duchowej. Grzech przeciw Duchowi Świętemu nie podlega odpuszczeniu, ani w tym życiu ani w życiu przyszłym. Zasada Guru i stan bycia Guru (Gurutwa) jest łaską dla uczniów Drogi Bożej, a sam Guru jest ucieleśnieniem Ducha Świętego. Świat Rakszasów (Demonów, Dźinów) pełen jest takich "niewiernych". Dobry Bóg kocha wierność, wytrwałość, cierpliwość i nieustanność dążenia. Musimy nauczyć się rozsądnie i rozważnie podchodzić do Guru, aby być zwycięzcami, którym śmierć druga nie wyrządzi żadnej szkody, zwycięzcami z koroną życia wiecznego osadzoną przez Boga na głowie.
Ufam, że tych dziewięć spraw pomoże Ci z łatwością utrzymywać prostą i jasną drogę ku Bożej Rzeczywistości Miłości, Harmonii i Prawdy, choć nie są to oczywiście wszystkie możliwe błędy, jakie głównie z niewiedzy ale i z powodu ciemnych skłonności sił psychicznych drzemiących w strukturach ego, zdarza się najczęściej bodaj popełniać praktykującym.
Hum!
Himalaya Swami