Prostowanie umysłu z ezoterycznej ignorancji
1. Słyszymy i czytamy wiele rozmaitych twierdzeń na ezoterycznym poletku, z ust rozmaitych, rzekomych ekspertów, a to astrologii, a to numerologii, a to znów rozwoju duchowego, które nijak się mają do duchowej, a i często nawet materialnej rzeczywistości. Przykładowo współcześni rzekomi ezoterycy i mistycy dużo mówią o jakichś tajemnych promieniach z głębi Galaktyki, czyli Drogi Mlecznej. Zabawni to ludzie, którzy nie śledzą odkryć naukowych o budowie wszechświata, gdyż uczeni stwierdzili, że w Centrum Galaktyki jest wielka czarna dziura, z której nic nie promieniuje, a wręcz przeciwnie, gdyż czarne dziury wszelkie promieniowanie pochłaniają. Z czarnej dziury w szczególności nic się nie wydostaje na zewnątrz, co oznacza, że Centrum Galaktyki nie wysyła do nas żadnych widzialnych ani niewidzialnych tajemnych promieni. Niektórzy rzekomo uduchowieni są zabawni, ale ich brak aktualnej wiedzy powoduje wygadywanie śmiesznostek i ośmieszanie dziedzin ezoterycznych, rozwoju duchowego, mistyki i metafizyki. Nawiedzeni powinni się uczyć, zwyczajnie uczyć, zamawiać korepetycje u fachowców z dziedzin wiedzy, którymi chcieliby się posługiwać, w tym wypadku z astronomii i astrofizyki.
2. Znana od wieków ezoteryka poleca sporo gwiazd do mistycznych kontemplacji, tak na Wschodzie jak i na Zachodzie: Syriusz, Plejady (Bahulika), Hiady, Polarna (Dhruwa), Wega, Aldebaran. Ci „znawcy” centrum Galaktyki pewnie nawet nie wiedzą, że takie już są a pokazać na niebie z reguły ich nie umieją, tak jak i większość zachodnich tak zwanych astrologów, którzy nie potrafią na niebie pokazać ani ekliptyki, ani równika niebieskiego, nie mówiąc już planetach takich jak Jowisz, Mars, Saturn, Merkury czy Wenus, co zupełnie dyskwalifikuje ich rzekome zdolności astropsychologiczne. Z taką indolencją wiele razy się spotykamy u ludzi w Ameryce i Europie. Widzimy także mnóstwo tak zwanych numerologów, którym nie wiedzieć dlaczego nowy rok numerologiczny zaczyna się we wrześniu, chociaż powszechnie wiadomo, że liczba roku zmienia się wtedy, kiedy nowa liczba daty się pojawia, zgodnie z obowiązującym społecznie kalendarzem, zatem w Europie i Ameryce, zawsze z ostatniego dnia roku w Sylwestra na pierwszy dzień Nowego Roku kolejnej wibracji liczbowej, np. z 1998 na 1999. Tacy to są ludzie Zachodu, że wymyślają w swej niewiedzy teorie tak absurdalne, że gołym okiem widać przekręt bezrozumu.
3. Ludzie często mawiają: “moim mistrzem jest Jezus, moim Budda, moim Kryszna, a moim sam Bóg”, ale wszystko to iluzja, złudzenie, majaczenie. Iśvara (Iśwara) czyli Mistrz zdefiniowany jest jasno i wyraźnie jako Pranin, czyli osoba żyjąca, oddychająca, inaczej mówiąc jakieś aktualnie żyjące wcielenie Boskości. Idea Mistrza Duchowego przyszła ze Wschodu i nie należy jej wykręcać na wszystkie możliwe sposoby. Jezus, Buddha, Krishna, Osho, Zaratushtra, i wielu innych dawniej żyjących to nie są istoty mieszczące się w kategorii “Mój Mistrz”. Zmarły był mistrzem dla tych, których uczył jak żył tutaj na Ziemi, w fizycznej inkarnacji. Zastanawiające, jak proste, jasne i oczywiste idee są makabrycznie wręcz wykręcane przez ludzi żyjących na Zachodzie. Ciekawe jakim siłom zależy, żeby ludzie na Zachodzie mieli wypaczony obraz Mistrzów? A i jeszcze ważne jest, że coś takiego, jak “Takitoataki jest moim Mistrzem” można powiedzieć tylko w wypadku, gdy żyjąca realnie w tym świecie Osoba Mistrza aprobuje relację, przyjęła kogoś jako Ucznia. Inaczej mówiąc rzeczywiście potwierdza, że przyjęła kogoś jako Ucznia, zwykle zresztą poprzez Inicjację, czyli Dikszan. Podobnie za stwierdzeniami “Mój Profesor” albo “Mój Promotor” zawsze kryją się konkretne żywe osoby. Taki ideał relacji Mistrz-Uczeń daje Wschód, ideał jest ze Wschodu, i nawet w cechu rzemiosł go znają, ale na kursach rzekomo ezoterycznych i duchowych przekręcają. Szkoda to wielka, że ludzie niby duchowi nie zawsze te proste rzeczy do wiadomości przyjmują żyjąc w iluzjach i złudzeniach, że ktoś kto dawno umarł jest ich Mistrzem Duchowym czy Guru.
4. Odnośnie Tantry i seksualizmu, trzeba pamiętać, że Nauczyciele Tantr od wieków powtarzają, iż tylko taki seks zbliża do Boga w którym nie tylko przeżywamy rozkosz, ale i Pamiętamy o Bogu, przy czym niektóre formy seksualizmu są wykluczone jako naganne moralnie, np. zoofilia czy pedofilia. Warto o tym pamiętać w kontekście tantry seksualnej, zresztą zasada ta tyczy wszystkich aktywności, czynów (karmanów). W Bhagawad Gitam napisano o tym jakieś 5.100 lat temu, a dokładniej około 3102 roku p.e.ch., jednakże ludzie na Zachodzie, tak w Ameryce jak i w Europie jakoś prawie nic nie czytają z klasycznych tekstów duchowych i ezoterycznych. Może nie umieją czytać, bo Sanskryt trudny, ale istnieje przecież wiele tłumaczeń. Pamiętaj o Bogu, w czasie seksu, orgazmu, zawsze Pamiętaj o Bogu, także o boskich prawach, gdyż inaczej nie zbliżysz się do Boga. Tantra seksualna od zawsze dotyczy zbliżeń intymnych pomiędzy kobietą i mężczyzną, zatem nie należy jej nauk i zasad przenosić na relacje o których w tym nurcie duchowym nie ma mowy.
5. Dusza, Atman, Purusza większości ludzi to zalążek taki jak płód. Musi zacząć się rozwijać, albo mówiąc innym obrazem, im bardziej nieoczyszczony niższy element, anawa, baszir – czyli niższa dusza, ego, astral – tym mniejszy kontakt z Prawdziwym Ja, czyli Duszą anielską, boską, wyższym Ja, które jest niedostępne. Z punktu niższego ja, Mistrza nie potrzeba, bo musiałoby to niskie, prymitywne ja zwane ego, anawa, podjąć uciążliwą dla siebie ścieżkę transformacji, dostosowania do wymogów wyższej duchowej sfery. Brak łączności z Wyższym Ja, Atmanem-Puruszą, Anielską Duszą powoduje, że ludzie nie są w stanie ani odczuć potrzeby nauki i praktyki pod kierunkiem Mistrza, Guru, ani nie są w stanie zrozumieć, że prawdziwym ja nie jest ich własne ego, niższa dusza, czyli astral. Co więcej, egony, czyli niższe ja ludzi często są tak zanieczyszczone, że ideę Mistrza, Guru, w jej prawdziwym, praktycznym wymiarze wyśmiewają, ignorują, a nawet szkalują. Jest to wszystko obrona ciemnicy zwanej egonem, ściślej egonem silnie zanieczyszczonym przed jakimikolwiek zmianami służącymi rozwojowi duchowemu. I nic tu nie pomogą wycieczki astralne czy bioterapia, których można się nauczyć bez rozwoju duchowego, jak to często bywa.
6. Szkoda, że nie zachował się żaden autentyczny wizerunek Jezusa, a tylko imię oryginalne, Jeszua, Jehoszua. Zgodnie z naukami mistyki żydowskiej, i nie tylko, nie da się nawiązać kontaktu z Prorokami, Świętymi czy Mesjaszami, jeśli nie mamy ich autentycznego Imienia oraz Wizerunku z czasu życia na Ziemi. Brak jednego lub obu elementów powoduje, że ludzie pod hasłem Jezus łapią demony fanatyzmu, ciemnoty, inkwizycji, opacznie rozumieją nauki wykręcone przez demony. Efektem jest rozdrobnienie chrześcijaństwa, także upadek moralny, napędzany przez wpływające na ludzkie umysły demony astralne. Lepiej szukać kontaktu duchowego ze Świętymi, których Imię i Wizerunek zachowały się w oryginale, nie uległy zniekształceniu np. spolszczeniu, zawsze używane są w oryginale. Jest dużo takich poważnych tradycji duchowych, z dobrze przechowanym Imieniem i Wizerunkiem Proroka. Wtedy degeneracja tak nie wchodzi, bo ludzie mają kontakt z rzeczywistą Postacią, która zainicjowała daną tradycję duchową. W wypadku Jezusa jest to niemożliwe, a zresztą spolszczona wersja imienia, Jezus, nie nadaje się nawet do przywoływania oryginalnej postaci, stąd rozmaite pomylenia i nawiedzenia, opętania i zboczenia jakie widzimy pod szyldem Jezus. Prawidłowe oryginalne imię, imiona oraz wizerunek to podstawa normalnego, zdrowego kultu i praktyki duchowej, co widzimy w przywiązaniu ludów Wschodu do ich ikon religijnych, takich jak Śiwa, Kali, Rama, Krishna, Dattatreya, Buddha i setek innych.
7. Utożsamianie demonów, diabłów i czortów z bożkami religii Wschodu jest w chrześcijańskich oraz niektórych islamskich nurtach zwykle śmieszne i kłamliwe. Termin bożki tyczy generalnie posążków trzymanych na ołtarzach jako symbole kultowe. Nie mają kawałki drewna czy kamienia mocy samej w sobie i demonami ani bogami być nie mogą. Chrześcijanie odżydowscy i żydzi pewnych rzeczy nie rozumieją do dzisiaj, ale to nic dziwnego, gdy średnia IQ w Izraelu to zaledwie 90 pkt. Dopiero posążek poświęcony jakiejś istocie zaczyna mieć właściwości magiczne, transmitować energię kogoś tam przywołanego z Niebios. Zatem wszelkie bożki można podzielić na magicznie dobre, jeśli z dobrymi istotami są powiązane oraz złe, jeśli ze złym bytem są powiązane. Dopiero po takim rozróżnieniu jest o czym rozmawiać w tej materii. Bożek to figurka kultowa z atrybutami, która jest miejscem do którego wzywamy duchowe właściwości Bóstwa z prawdziwego wymiaru jego bytu na plan fizyczny. Ta dobra energia promieniuje z figurki, jeśli mamy odbiorcze nastawienie i mogą dziać się cuda, jednak nie jest to zasługa kawałka drewna wyrzeźbionego na podobieństwo Bóstwa, tylko realnej, mocnej praktyki duchowej, którą otwarto poprzez ten przedmiot łączność z Bóstwem w Niebiosach Boga.
(Udana)
Mistrz Himalaya Swami
Linki zewnętrzne
PMH - Przekazy Mistrza Himalaja znajdują się na portalu Lajów